Wybitny, amerykański pediatra Thomas Berry Brazelton był zdania, że rodzice
spodziewający się dziecka powinni już około siódmego miesiąca ciąży kobiety „wybrać” sobie
pediatrę.
Dlaczego siódmy miesiąc. Bo zakładając, że ciąża będzie fizjologiczna, to wystarczający
czas, aby ocenić czy wybrany przez nas pediatra to właśnie TEN, który ma poprowadzić nasze
dziecko. Zdaniem dr Brazeltona to czas , który pozwoli na przygotowanie przyszłych rodziców na
moment narodzin dziecka i wielkich zmian, które, czy człowiek chce czy nie chce, nastąpią. Jeżeli
będzie to TEN pediatra to zrodzi się pomiędzy Państwem a NIM swego rodzaju więź, która będzie
taką „pomocną dłonią”, po którą będziecie sięgać ilekroć coś niepokojącego będzie działo się z
Waszym dzieckiem. Takie było założenie dr Brazeltona, które wydaje mi się osobiście bardzo
słuszne bliskie. Historia z życia wzięta: Pewnego dnia przyszło do mnie małżeństwo
spodziewające się dziecka. Przedstawiłam Im wykład na temat najczęstszych problemów z jakimi
mogą spotkać się po urodzeniu dziecka. Nasza relacja trwa do dziś, Bartek ma obecnie sześć lat,
a my zostaliśmy przyjaciółmi:)
Pediatria jest bardzo specyficzną dziedziną medycyny. Kiedy choruje dziecko, choruje cała
rodzina, oczywiście w sferze emocji. Zadaniem pediatry jest wyleczenie dziecka, a poprzez to
następuje wyleczenie rodziny, czyli tak naprawdę uspokojenie jej i wyciszenie negatywnych emocji,
które zawsze towarzyszą chorobie dziecka. Potwierdzi to każdy rodzic, który przeżył chorobę
dziecka. W Polsce mamy zupełnie inny model. Po części opisałam go w poprzednim artykule.
Pytanie czy jest on zły? Na pewno nie idealny skoro po porodzie młody rodzic, głównie mama,
zderzają się z górą lodową. I tu być może rzucę kij w mrowisko, ale takiego jestem zdania. Każdy
specjalista, kompetentny w swojej specjalizacji, powinien ograniczyć swoje działania do dziedziny,
zgodnej z posiadanym wykształceniem i doświadczeniem. Nie ma pielęgniarek, położników,
położnych i pediatrów, którzy mogą się wzajemnie zastępować udzielając porad rodzicom. Mogą
się wspomagać merytorycznie, ale daleka była bym od wchodzenie nawzajem w swoje
kompetencje. Zdarza się, z powodu pokrewieństwa dziedzin medycyny, że położnik/położna/
pielęgniarka/ pediatra autorytatywnie zastępują się w poradach zdrowotnych udzielanych
rodzicom. Otóż nie powinno tak być. Sugeruję, żeby każdy z tych specjalistów skupiał się na
dziedzinie, na której zna się najlepiej, pozostawiając „pole” wiedzy położnej – położnej, a pediatry
pediatrze . Wchodzenie w nie swoje kompetencje może rodzić niepotrzebne, często poważne i
brzemienne w skutkach problemy, a przede wszystkim wprowadzać rodziców w stan niepewności.
Pozdrawiam.